Przejdź do głównej zawartości

Poczucie winy

Poczucie winy wydaje mi się tym, co doprowadzało do pogłębiania się patologii. Moje poczucie winy (że nie jestem wystarczająco skuteczna w pomaganiu, że przechodzę lub jestem ładowana w rolę oprawcy i ofiary, że nie mam nad tym kontroli) i jego poczucie winy (robił tyle złego mi, nam, życie z tym poczuciem musiało być bardzo ciężkie, w jego głowie nie siedzę, nie wiem czy, co i jak odczuwał, ale z obserwacji - tak właśnie to wyglądało).
Przy tak zaburzonej równowadze w dawaniu i braniu, nie sposób żeby nie było poczucia winy, krzywdy i żądzy skompensowania tego. A te stany są podwaliną trójkąta dramatycznego Karpmana. Skanalizowanie tych emocji, stanów, jest niemożliwe bez świadomości tych mechanizmów i bez pracy nad sobą (jeśli ma miejsce w relacji - bez wspólnej pracy nad relacją). I przede wszystkim jest niemożliwe w kontekście szkodliwego, nałogowego stosowania substancji psychoaktywnych, które dodatkowo zaburzają równowagę na wszelkich płaszczyznach.
Wina niesie za sobą konieczność zrekompensowania krzywdy i wybaczenia, dzięki zadośćuczynieniu.
Aktualnie, z uwagi na to, że związku już nie ma - pozostaje mi wybaczyć samej sobie. I wybaczyć jemu, bo widać inaczej nie był w stanie (a nawet jeśli był w stanie, to to już i tak niczego nie zmienia, dokonało się).
A to wszystko tak się nakręciło, że wzajemnie dodawaliśmy sobie napięć - skakaniem pomiędzy rolami ofiary, oprawcy i wybawiciela ... Czasu się nie cofnie. Pozostaje wyciągnąć wnioski, dokonać zmiany i żyć dalej, nie popełniając tych samych lub podobnych błędów.

Komentarze